Kolejnego ranka obudziliśmy się dość niewyspani ze względu na szalejącą w nocy nawałnicę, ale też pełni nadziei na słoneczne przedpołudnie. Pogoda postanowiła jednak zagrać nam na nosie - było dość ciepło, lecz na południu Korfu nadal padał deszcz. Nie była to już co prawda ulewa, jednak w dalszym ciągu byliśmy zobligowani do rezygnacji z plażowych planów na ten dzień. Zjedliśmy śniadanie i w ciągu kilku minut zapadła decyzja: nie będziemy czekać na przebłysk słońca z nosem przyklejonym do szyby, tylko spróbujemy uciec przed deszczem. Rozłożyliśmy mapę i wybór padł na zachodnie wybrzeże wyspy i miejscowość o niewdzięcznej ;) nazwie Paleokastritsa (przed zakupem biletu musiałam przesylabizować ją w pamięci kilkukrotnie, by i tak finalnie, wzorem pozostałych pasażerów, użyć skróconej formy Paleo).
Z
Kavos najpierw musieliśmy dotrzeć do miasta Korfu, a następie tam przesiąść się w autobus do Paleokastritsy. Deszcz towarzyszył nam do samej stolicy, później jednak im bliżej było celu naszej wyprawy, tym więcej słońca przebijało się przez chmury. Z każdym kolejnym kilometrem nabieraliśmy pewności, że ucieczka z południa wyspy była dobrym pomysłem.
Na miejscu zauważyliśmy po niedawnych opadach, nawierzchnię dróg pokrywały liczne kałuże, a wszystkie elementy infrastruktury były mokre. Najważniejsze jednak, że nareszcie wyszło słońce :-) Nasze greckie wakacje uratowane!
|
Kałuże, wszędzie kałuże... |
Paleokastritsa jest wioską, której malownicze położenie sprawia, iż staje się ona obowiązkowym punktem dla większości turystów wypoczywających na Korfu. Składa się z sześciu zatok (Agia Triada, Platakia, Alipa, Agios Spirydon, Agios Petros, Ambelaki), a każda z nich ma nieco odmienny charakter. Wewnątrz skalistych klifów znajdują się się liczne groty, które obejrzeć można podczas rejsu łodzią wzdłuż wybrzeża. Okolica zachęca do spacerów wszechobecną soczystą zielenią i wszystkimi możliwymi odcieniami niebieskości i turkusu.
Wysiedliśmy z autobusu na przeciwko zatoki
Agios Spirydon i natychmiast ruszyliśmy zamoczyć stopy w ciepłym
Morzu Jońskim. Piaszczysty brzeg zatoczki sprawia, że to właśnie na niej spotkać można najwięcej plażowiczów. Tu również znajduje się drewniany pomost, przy którym cumują wycieczkowe łodzie i motorówki.
|
Zatoka Agios Spirydon |
|
Zatoka Agios Spirydon |
|
Zatoka Agios Spirydon |
Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się druga z malowniczych zatok -
Agios Petros. Trudno jednoznacznie określić kolor morza w tym miejscu, w zależności od padających promieni słońca mieni się ono odcieniami lazuru, szmaragdu i błękitu.
|
Zatoka Agios Petros |
Następnie ruszyliśmy asfaltową drogą w górę, w kierunku monastyru
Panagia Theotokou. Wyłaniające się widoki zapierały dech. Dopiero z tej wysokości dostrzec można w całej okazałości niezwykły spektakl barw w wykonaniu wody i słońca.
|
Widok z góry na zatokę Agios Petros |
|
Paleokastritsa - widok z góry |
|
Turkusowe Morze Jońskie |
|
Droga pnie się w górę |
Po krótkiej wspinaczce dotarliśmy do XVIII- wiecznego klasztoru
Panagia Theotokou. Mieliśmy jednak pecha - przybyliśmy do monastyru zbyt późno i trafiliśmy akurat na dwugodzinną przerwę, kiedy to obiekt sakralny zostaje zamknięty dla zwiedzających. Obejrzeliśmy budowlę z zewnątrz, natrafiając na całe mnóstwo ukochanych przez nas kotów :)
|
Monastyr Panagia Theotokou |
|
Klasztorny kociak ;) |
|
Czas na drzemkę... |
Ścieżka zaprowadziła nas na szczyt wzgórza, skąd rozciągał się widok na otwarte morze. Kilka pamiątkowych zdjęć i można było ruszać w drogę powrotną.
|
Grecka flaga na szczycie wzgórza |
|
Widok ze szczytu |
Chętnie spędzilibyśmy więcej czasu na zachodnim wybrzeżu, musieliśmy jednak zsynchronizować autobusy - najpierw do Kerkiry, a następnie do Kavos. Mimo, że transport publiczny na Korfu jest całkiem dobrze rozwinięty (rok 2014), to jednak brakowało nam swobody, jaką daje wynajęty samochód. Z tego powodu w kolejnych latach już zawsze decydowaliśmy się na wypożyczenie auta.
Godzinne oczekiwanie na autobus w stolicy Korfu wykorzystaliśmy na spacer do portu. Trzeba przyznać, że w pełnym słońcu Kerkira prezentowała się o wiele piękniej niż poprzedniego dnia.
|
Kerkira w pełnym słońcu |
|
Port w mieście Korfu |
Kolejnego dnia korzystaliśmy z tak bardzo wyczekiwanego słońca na dzikiej plaży, o której pisałam
tutaj. Ostatni (niestety znów pochmurny) dzień na
Wyspach Jońskich również spędziliśmy na wycieczce - przeczytacie o niej w kolejnym wpisie.
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz pozostawić ślad po swojej wizycie :)
Zapraszam do komentowania!