Baraka Aquarium w Nungwi

Biały piasek, turkusowy ocean, palmy, bezchmurne niebo, malownicze łodzie dhow to najbardziej pożądany krajobraz dla odwiedzających Zanzibar. Wypadkową owych składowych znajdziecie między innymi w przepięknej wiosce rybackiej Nungwi, położonej na północnym cyplu wyspy. Jeden dzień naszych wakacji postanowiliśmy przeznaczyć na wycieczkę do tej miejscowości.

Plaża w Nungwi


Wyprawa dala - dala trwa dosyć długo, ponieważ najpierw musimy dojechać do Stone Town, a dopiero tam przesiąść się w transport do miejsca docelowego. Po niemal dwugodzinnej jeździe nieco sfatygowani  podróżą docieramy do centrum wioski.

Centrum Nungwi

Ruszamy w kierunku plaży labiryntem nieutwardzonych dróg między domami i lokalnymi punktami handlowo - usługowymi. Mijamy stragany, niewielkie sklepiki spożywcze, a nawet sklep metalowy. W spacerze towarzyszą nam wszędobylskie kozy. 






Z zaciekawieniem obserwujemy codzienne życie mieszkańców. Trafiamy nawet na trening miejscowej drużyny piłkarskiej.

Bardzo lubię to zdjęcie :)

Po kilku minutach marszu docieramy do plaży. Jedyne, co psuje nieco "rajskość" krajobrazu są spore ilości zalegających przy brzegu glonów. Pomimo tego, plaża jest naprawdę piękna. W Nungwi wytwarza się łodzie, wśród nich tradycyjne zanizibarskie łodzie dhow. Nietrudno zatem spotkać tutaj rzemieślników przy pracy. 









Północny kraniec Zanzibaru wyznacza latarnia morska, która góruje nad wioską. 



Zmierzamy teraz w kierunku Baraka Aquarium. Bilet wstępu kosztuje 10 $ od osoby. Odwiedzający mają tutaj możliwość pływania z żółwiami wodnymi w naturalnej lagunie, karmienie i głaskanie ich. Żar leje się z nieba, więc wprost nie mogę się doczekać momentu, gdy zanurzę się w chłodnej wodzie.



Na terenie Akwarium Baraka pracownik przedstawia nam zasady tego miejsca oraz instrukcje bezpiecznego przebywania w lagunie z koralowca. Zanim rozbiorę się do bikini, pada z moich ust jeszcze sakramentalne pytanie: Do they bite? ;-) Nie do końca ufam przeczącej odpowiedzi rozmówcy, ale co tam, raz kozie śmierć. Zaczyna się nasza wodna przygoda w Nungwi :) 

Żółwie przepływają między naszymi nogami i szybko okazuje się, że to prawdziwe pieszczochy. Chętnie nadstawiają się do głaskania. Kilka dni wcześniej mieliśmy okazję odwiedzić Prison Island i obcować tam z wielkimi żółwiami z Seszeli. Moim zdaniem te wodne mają przyjemniejszą w dotyku skórę od swoich lądowych krewnych. Żółwie zajadają się zieleniną rzucaną im z góry przez opiekuna.







Czas w wodzie nie jest w żaden sposób limitowany, ale nie wiem, czy to norma, czy po prostu mamy szczęście, bo oprócz nas na terenie akwarium jest tylko jedna para grupa turystów z Wielkiej Brytanii.

W pobliskiej knajpce zjadamy pyszny obiad i najedzeni ruszamy w drogę powrotną do Uroa. Oczywiście wybieramy dala-dala, bo w tej formie transportu, mimo licznych niedogodności, jesteśmy bezgranicznie zakochani (a zwłaszcza cenie przejazdu :-P ).


Komentarze

Zobacz również