Prison Island

Prison Island, a właściwie  Changuu, to moim zdaniem jedno z najciekawszych miejsc na Zanzibarze. Niewielka wyspa w pobliżu Stone Town, naznaczona piętnem XIX-wiecznego niewolnictwa, dziś pełni funkcję nietypowego rezerwatu przyrody. My odwiedziliśmy Prison Island w towarzystwie nieocenionego Deo.



Na wyspę dostaniecie się łódką z portowego nadbrzeża Stone Town. Przewoźnicy polują na turystów, więc ze znalezieniem transportu na pewno nie będziecie mieli problemu ;) Rozpiętość cen, jak to na Zanzibarze, ogromna, a ostateczna kwota zależy od umiejętności negocjacji. Średnio za półgodzinny rejs zapłacicie 15 $.

Port w Stone Town

Rejs z Deo

Dopływamy

Wyspa Changuu jest niewielka, jej wymiary to mniej więcej 800 x 230 metrów. Wizyta na Prison Island nie byłaby kompletna bez wcześniejszego zapoznania się z jej ciekawą przeszłością. Postaram się nie przynudzać, a jedynie nakreślić najistotniejsze fakty.

Prison Island odkrywa przed nami swoje tajemnice

Historia wyspy pisać zaczyna się dopiero w roku 1860, kiedy to sułtan Madżid sprezentował Changuu parze bogatych Arabów, którzy postanowili stworzyć tutaj więzienie dla niesubordynowanych niewolników. Trzydzieści lat później skrawek lądu odkupił generał Matthews. Z jego rozkazu wybudowano  budynek więzienny, gdzie trafiać mieli recydywiści. Ostatecznie (i paradoksalnie) jednak nigdy żaden więzień nie trafił na wyspę a infrastrukturę przekształcono w szpital. Od tej pory Changuu stało się ośrodkiem kwarantanny i taką funkcję pełniło mniej więcej do lat 30-tych XX wieku.






Obecnie dawne zabudowania szpitalne pełnią funkcję luksusowego hotelu Changuu Private Island Paradise Hotel. Co kto lubi ;)



Nie oszukujmy się, tłumy turystów nie ściągają tutaj codziennie, by oglądać budynki dawnego więzienia i szpitala. Największą atrakcją Prison Island jest sanktuarium żółwi olbrzymich. Nie są to co prawda rdzenni mieszkańcy Zanzibaru, pochodzą bowiem z Seszeli. Skąd zatem wzięły się na tej maleńkiej wyspie 6 kilometrów od wybrzeża? 

W roku 1919 władze Zanzibaru otrzymały od gubernatora Seszeli dość problematyczny prezent w postaci czterech przedstawicieli gatunku największych żółwi lądowych. Wzgardzenie podarunkiem nie byłoby w najlepszym tonie, zatem ogromne gady pierwotnie zamieszkały w Stone Town. Podobno ich mięso jest doskonałym afrodyzjakiem i wieść gminna niesie, że spragnieni romantycznych uniesień miejscowi mężczyźni zasadzali się na życie żółwi, w celach konsumpcyjnych rzecz jasna. Z tego powodu zapadła decyzja o przeniesieniu zwierząt na wyspę Changuu. Tam spokojnie mogą się rozmnażać i obecnie wyspę zamieszkuje około 100 osobników.

Wstęp do rezerwatu kosztuje 4 $.


Najstarsza żółwica na wyspie ma prawie 200 lat. Na skorupie każdego zwierzęcia sprayem zapisano jego wiek. Moim zdaniem nie wygląda to najestetyczniej, ale zdaję sobie sprawę, że pracownicy rezerwatu w łatwy dla siebie sposób muszą oznaczać takie dane.

Mieszkaniec Prison Island

Spacerujemy pomiędzy żółwiami, których jest tutaj mnóstwo. Większe, mniejsze, wygrzewające się leniwie w cieniu i te bardziej aktywne, przechadzające się wśród turystów. Niektóre z nich to prawdziwe pieszczochy :) Zobaczcie sami.









Oprócz żółwi olbrzymich Changuu zamieszkują również pawie, liczne gatunki jaszczurek i maleńkie, bardzo płochliwe antylopy dik- dik. Te ostatnie trudno zobaczyć, gdyż stronią od ludzi. 




Ostatnia część relacji z pobytu na Prison Island przeznaczona jest wyłącznie dla pełnoletnich czytelników.  Znajdą się tutaj niecenzurowane, nigdzie wcześniej niepublikowane i mocno erotyczne zdjęcia.

Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;)

Zeszliśmy właśnie z brukowanej ścieżki w dół niewielkiego zagłębienia, gdzie z dala od zgiełku odpoczywała najstarsza, przeszło 193-letnia żółwica. Nagle dobiega do nas przedziwny hałas, skrzyżowanie ryku słonia z lwem, w asyście jerychońskich trąb. Deo krzyczy: szybko, szybko, biegnijmy.... Bzykają się!

I zaiste... kopulują. 132-letni samiec ochoczo wspiął się na młodą wybrankę i nie zważając na licznych gapiów zabrał się do roboty. Parafrazując klasyka: stary żółw, a może... Sądząc po wydawanych przez kochanka nieziemskich dźwiękach, wywnioskować możemy, że staliśmy się właśnie świadkami owego osławionego, kosmicznego seksu :P






Opuszczamy już Prison Island i ruszamy na północ, bo tego dnia czeka nas spotkanie z jeszcze jednym, ciekawym gatunkiem :) O tym, przeczytacie w kolejnym wpisie. A na koniec kilka dodatkowych migawek ze słonecznej wyspy Changuu.






Komentarze

Zobacz również